24 wrz 2016

Rozdział 1

... w którym Blaise staje się podejrzliwy.
cz. I

Hermiona Granger siedziała w bibliotece ze swoim najlepszym przyjacielem, Nevillem Longbottomem. Spędzali tam dzień w dzień godzinę lub dwie, odrabiając prace domowe i pisząc wszelkie prace, które zadawano im w danym tygodniu. Był to początek szóstego roku, ale Hermiona już zaczęła przygotowywać się do OWTMów, a Neville, osoba, z którą spędzała najwięcej czasu, bardzo na tym korzystał.
– Hermiono? – zapytał Neville, spoglądając znad swojego pergaminu – Mogłabyś mi pomóc?
Hermiona odłożyła pióro i przesunęła się, żeby zerknąć na esej kolegi. Byli przyjaciółmi od pierwszego roku, jednak była to bardziej przyjaźń z potrzeby posiadania kogokolwiek bliskiego, ponieważ poza sobą, nie mieli nikogo. Hermiona była postrzegana jako Wszystko Wiedzący Mól Książkowy, a Neville był tym „bezużytecznym”. Dziewczyna musiała jednak przyznać, że jego oceny były lepsze niż innych, dzięki jej pomocy.
Mimo wszystko byli uważani za szkolnych „frajerów”. Nikt nie chciał siedzieć obok nich na zajęciach i nikt z nimi nie rozmawiał, chyba że chodziło o znęcanie się nad nimi. Byli swoimi jednymi sojusznikami, wdzięcznymi za towarzystwo, które dostali w szkole pełnej ludzi, którzy nimi gardzili.
Hermiona chwyciła pergamin i nabazgrała kilka uwag na jego pracy, zanim mu ją oddała.
– Proszę. Jest całkiem niezła, Nev.
Rozpromienił się, by chwilę później westchnąć i sprawdzić godzinę na wiszącym na ścianie zegarze.
– O nie! Dziesięć minut temu byłem umówiony z profesor Sprout w Cieplarni, żeby dostać dodatkowe punkty. – Zaczął pakować swoje rzeczy, a następnie obrócił się do niej. – Dasz radę wrócić sama do Wieży Gryffindoru, co nie?
Zawahała się, ale z uśmiechem odpowiedziała:
– Jasne. Idź, nie chcesz się przecież spóźnić.
Neville uśmiechnął się do niej ostatni raz, zanim wybiegł przez drzwi biblioteki. Hermiona westchnęła. Musiała przyznać, że prawdopodobnie nie da rady w spokoju dotrzeć do Wieży. Wszystko dzięki czterem chłopakom, którzy zmieniali jej życie w piekło od pierwszego roku w Hogwarcie.
Srebrni Huncwoci byli najbardziej popularnymi chłopakami w szkole, pomijając fakt że wszyscy byli ze Slytherinu. Harry Potter, Szukający w ślizgońskiej drużynie Quidditcha, według Hermiony był aroganckim dupkiem. Wiecznie otaczała go duża grupa dziewczyn, a on panoszył się jakby był miejscowym playboyem. Wywróciła oczami na samą myśl o nim.
Rola błazna grupy przypadła Ronaldowi Weasleyowi. Miał własne grono fanek i grał w drużynie jako Obrońca. Hermiona nie była pewna, czy kiedykolwiek zrobił jakąś pracę domową sam. Umawiał się z wieloma dziewczynami z Ravenclawu, więc zakładała, że to one odrabiały zadania za niego. Nie był aż tak arogancki jak Potter, ale denerwował ją, bo śmiał się z niej i Neville’a.
Blaise Zabini był do zniesienia. Uznawano go za najprzystojniejszego z grupy, ale przez to, że był bardziej dojrzały i cichy, a także nie grał w Quidditcha liczba jego wielbicielek była mniej liczna niż pozostałych. Nigdy też nie reagował na podziw w taki sposób jak jego koledzy. Wydawał się też rozważniejszy od nich. Hermiona miała okazję kiedyś pracować z nim na eliksirach i musiała przyznać, że był całkiem inteligentny. Był dla niej najmniejszym zagrożeniem, tylko dlatego, że kiedy inni ją dręczyli, nigdy się do nich nie przyłączał. Po prostu stał i przyglądał się, co uważała za jednakowo podłe.
Ostatnim członkiem grupy, a jednocześnie zmorą życia Hermiony, był Draco Malfoy. Był Kapitanem drużyny Slytherinu, gdzie grał jako Ścigający. Był czarodziejem czystej krwi, który nienawidził mugolaków. Innymi słowy, nienawidził Hermiony i pokazywał to każdego dnia. Nie lubił jej od pierwszej klasy, kiedy zdobyła najlepszą ocenę na sprawdzianie z eliksirów, spychając go tym samym na drugie miejsce w klasie. Od tamtego momentu zmieniał jej życie w piekło.
Kiedy chodziła po szkole, rzucał w nią zaklęciami, tym samym rozśmieszając swoją paczkę i większość uczniów. Kiedy korytarze były pełne ludzi, popychał ją i „przez przypadek” wytrącał książki z rąk. Najgorzej było, kiedy dopadał ją na osobności. Wciąż pamiętała, jak ostatnim razem przykuł ją do ściany, trzymał za gardło i syczał wyzwiska pod jej adresem. Łkała cicho, jednocześnie starając się nie udusić. Przerwał tylko dlatego, że usłyszeli kroki. Wolała nawet nie myśleć, co by się stało, gdyby było inaczej.
Tak, Draco Malfoy nienawidził jej bardziej niż wszystkich innych razem wziętych. Prawdopodobnie nawet bardziej niż Neville’a. Dlatego zawsze starała się być uważna. Szczerze, nie mogła doczekać się, kiedy skończy szkołę, żeby w końcu przestać się bać. Hermiona była odważna, w końcu przydzielono ją do Gryffidoru, ale czterech dobrze zbudowanych Ślizgonów przeciwko drobnej dziewczynie, to chyba perspektywa, której obawiałby się każdy.
Z zamyślenia wyrwała ją pani Pince.
– Hermiono, kochanie, już prawie cisza nocna. Muszę zamykać.
Kobieta posłała jej ciepły uśmiech. Pani Pince była jedną z niewielu osób, które wiedziały przez co przechodziła Hermiona. Wiele razy musiała interweniować, gdy Srebrni Huncwoci z nudy podążali za dziewczyną aż do biblioteki.
– Och, dobrze. – Hermiona wymusiła pewne siebie spojrzenie. – W takim razie do zobaczenia jutro. Dobranoc, proszę pani.
Spakowała swoje rzeczy i zawiesiła torbę na ramieniu. Kiedy wychodziła z biblioteki, usłyszała jak kobieta rzuca jej szybkie „dobrej nocy”. Uwadze Hermiony nie umknęło również polecenie, by na siebie uważała.
Stała za drzwiami i słyszała jak zamykają się z głośnym szczękiem. Wzięła głęboki wdech.
Uspokój się, Hermiono. Pewnie są już w swoich dormitoriach. W końcu lochy są naprawdę daleko od Wieży Gryffindoru.
Wypuściła powietrze z płuc. Miała ostatnio szczęście. Szkoła zaczęła się już tydzień temu, a jej udawało się ich unikać, pomijając zajęcia, na których i tak nie mogli jej wiele zrobić. Miała nadzieję, że ten stan rzeczy utrzyma się jeszcze chociaż przez chwilę. Wiedziała, że odpuścili sobie znęcania się nad nią. W końcu robili to już od lat.
Hermiona odepchnęła złe myśli i zaczęła zmierzać korytarzem w stronę zaczarowanych schodów. Na swoje szczęście, w pobliżu nie widziała nikogo. Miała tylko nadzieję, że Neville wrócił do Pokoju Wspólnego bezpiecznie.
Zaczęła wspinać się po stopniach, niecierpliwiąc się, gdy te nakierowywały się na odpowiednie połączenia. Kiedy stanęła na piątym piętrze, usłyszała głosy i donośne śmiechy, odbijające się echem po zamku. Spojrzała w górę i zobaczyła, grupkę uczniów schodzących po schodach.
Rozpoznała te głosy natychmiast i poczuła jak ogarnia ją strach. To byli Srebrni Huncwoci. Miała jedynie dwie opcje – przejść obok nich albo się schować. Szybko zdecydowała, że ukrycie się w najbliższym zaułku było najlepszą opcją. Ruszyła biegiem w kierunku korytarza, ale szybko za swoimi plecami usłyszała radosny głos.
– No, kogo my tu mamy?
Nawet nie spojrzała za siebie. Rozpoznałaby głos Weasleya wszędzie. W tamtym momencie liczyło się tylko to, by jak najszybciej dotrzeć do bezpiecznego schronienia. Wiedziała, że gdzieś w tych okolicach jest skrót do Wieży Gryffindoru. O ironio, podsłuchała to w rozmowie starszych braci bliźniaków Weasleya, kiedy była na drugim roku.
Jej drugim wyjściem było schowanie się w łazience Prefektów. Niestety Malfoy też był Prefektem, więc ta opcja odpadała.
Słyszała za sobą coraz wyraźniejsze kroki. Zaczęła więc biec, by chwilę później usłyszeć, że oni również przyspieszyli. Zobaczyła pomnik Borysa Szalonego, skrót do Wieży musiał być niedaleko. Zatrzymała się tylko na chwilę, żeby zdecydować, w którym kierunku się udać, gdy poczuła jak para rąk łapie ją od tyłu.
Szarpała się, starając się uwolnić, ale przez to tylko upadła, rozrzucając swoje książki po podłodze. Chłopcy śmiali się z jej upadku. Słyszała również dźwięk dziewczęcego chichotu. Podniosła wzrok i zobaczyła Pansy Parkinson oraz dziewczynę z Hufflepuffu, której nie znała z imienia.
Potter podszedł do niej i schylił się.
– No, no, Granger. Naprawdę zmieniłaś się przez to lato – powiedział, lustrując ją uwodzicielskim spojrzeniem – Może nawet mógłbym cię kiedyś złapać samą w bibliotece…
Hermiona wzdrygnęła się, kiedy usłyszała insynuację w jego głosie. Był ostatnią osobą, z którą by to zrobiła. Zadrżała, kiedy Malfoy odciągnął Pottera do tyłu. Zaczęła trząść się z nerwów. Reszta była po prostu nieprzyjemnym dodatkiem do szarej rzeczywistości, ale Malfoy naprawdę ją przerażał. On nie bał się jej skrzywdzić.
– To obrzydliwe, Potter. To brudna szlama. Merlin wie, co mógłbyś złapać – prychnął. – Byłbym zaskoczony, gdyby ktokolwiek się do niej zbliżył.
Uśmiechnął się drwiąco, kiedy pozostali wybuchli śmiechem. Hermiona spojrzała na niego nienawistnie.
– Tu udajesz twardziela, Malfoy, ale prawda jest taka, że boisz się swojego tatusia, Śmierciożercy. Mam rację?
Grupka spojrzała na nią, a Hermiona uświadomiła sobie, że była to najgorsza rzecz jaką mogła powiedzieć. Przełknęła nerwowo ślinę. Żałowała, że nie była na tyle mądra, żeby siedzieć cicho, bez względu na prawdziwość swoich słów.
Twarz Draco przybrała jeszcze groźniejszy wyraz, choć było to prawie niemożliwe. Dziewczyna zaczęła rozglądać się po korytarzu, licząc, że zza rogu wyjdzie jakiś nauczyciel albo Prefekt patrolujący zamek. Na jej nieszczęście, nikogo, kto mógłby jej pomóc, nie było w pobliżu.
Blaise Zabini opierał się o kamienną ścianę za Malfoyem i obserwował ich, niezbyt zaciekawiony sytuacją. Potter stał kilka metrów dalej całując się z Puchonką, prawdopodobnie zapominając całkowicie o Hermionie. Jednak Weasley i Pansy niemal z wypiekami na twarzy czekali na rozwój wydarzeń.
– Pożałujesz tego, szlamo – syknął Malfoy – Levicorpus!
Ciało Hermiony natychmiast wzniosło się nad podłogę. Dziewczyna zawisła za kostkę głową w dół. Szaty spadły jej na głowę. Wiedziała, że to samo stało się ze spódnicą.
– Fajne majtki, Granger! – zachichotała Pansy.
Pozostali zrobili to samo. Wszyscy poza Malfoyem. Rzadko się śmiał, kiedy ją prześladował. Patrzył wtedy na nią ze zmarszczonymi brwiami, świdrując ją poważnym spojrzeniem.
– Zawsze obstawiałem, że nosi te dla dziewic, białe i bawełniane. – Hermiona usłyszała rozbawiony głos Weasleya.
– A czego się spodziewałeś? – Pansy brzmiała, jakby mówiła coś oczywistego. – Nie ma kobiecej bielizny, bo nikt nie chciałby jej w niej zobaczyć.
Wszyscy, poza Malfoyem, który był zajęty utrzymywaniem jej w powietrzu, wybuchnęli śmiechem. Hermiona czuła, że się przemieszczają, aż nagle stanęli w miejscu.
Usłyszała jak wypowiada hasło do łazienki Prefektów i natychmiast pożałowała, że wybrała do ucieczki akurat ten korytarz. Usłyszała jak inni wchodzą za nimi, widocznie nie chcąc tracić zabawy. Wciąż wisząc za kostkę, usłyszała kran wanny Prefektów. Spojrzała w dół i zobaczyła jak zbiornik wielkości małego basenu powoli się napełnia.
Jeżeli ich zamiarem było wrzucić ją do wanny, to nie mogło być tak źle, jak początkowo zakładała. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, zerwali z niej ubrania. Usłyszała jak Potter i Weasley razem z Pansy ponownie robią uwagi na temat jej bielizny.
– Potter, po jaką cholerę to zrobiłeś? – warknął Malfoy, piorunując kolegę wzrokiem.
– Przecież masz zamiar ją wykąpać – zaczął niewinnie. – Pomyślałem, że pomogę się jej przygotować.
Dwójka wybuchnęła śmiechem, a Draco pokiwał głową w niedowierzaniu. Zabini stał w rogu i z dziwnym grymasem na twarzy obserwował Malfoya i Hermionę.
– Dobra. Teraz przeprosisz i powiesz, że jesteś brudną szlamą, która nie zasługuje na to, żeby się tu uczyć, a ja cię nie zanurzę.
Bez względu, jak bardzo bała się tego, co może jej zrobić, była Gryfonką, a fakt bycia mugolaczką nie odbierał jej prawa do uczenia się w Hogwarcie. Była równa wszystkim innym uczniom. Zacisnęła szczękę – zawsze tak robiła, kiedy stawiała na swoim – i posłała mu pewne siebie spojrzenie.
– Skoro jestem niewarta magicznego świata, to dlaczego każdego roku jestem od ciebie lepsza w nauce? Jesteś po prostu idiotą czystej krwi czy coś?
Usłyszała rozbawione komentarze Pottera i Weasleya i już po raz drugi pożałowała, że się odezwała. Kiedy spojrzała na twarz Malfoya, otrzymała ostateczne potwierdzenie. Dobrze wiedziała, kiedy był wściekły. Był to jedyny moment, kiedy policzki na jego, na co dzień bladej twarzy, zaróżowiały się.
Zobaczyła jak machnął różdżką. Kiedy tylko jej głowa zetknęła się z wodą, poczuła, że jest lodowato zimna. Chwilę później była w niej zanurzona do pasa. Starała się użyć mięśni brzucha, by się wydostać, ale była zbyt słaba. Nie złapała wystarczająco dużo powietrza. Desperacko potrzebowała tlenu. W końcu jej ciało wzięło nad nią kontrolę i wzięła wdech, który napełnił jej usta wodą.
Poczuła jak wyciągają ją za kostkę. Kiedy kaszlała i krztusiła się, uporczywie starając się pozbyć wody z płuc, słyszała jak ludzie wokół niej śmiali się. Naprawdę, kto mógł uważać, że topienie jest zabawne? Chyba tylko Ślizgoni.
– Gotowa się przyznać, Granger? – zapytał Malfoy, gapiąc się na nią.
Hermiona nie miała wątpliwości, że jej biały stanik był mokry i prześwitywał, więc czym prędzej zakryła się rękami, wciąż nie przestając kaszleć.
– Widocznie nie – powiedział i ponownie machnął różdżką.
Tym razem zdążyła zaczerpnąć powietrza, ale jej organizm wciąż nie chciał przestać kaszleć, więc szybko zaczęła je tracić.
W takich chwilach Hermiona naprawdę nienawidziła swojego życia. Nie różnili się od siebie tak bardzo, ale to nie przeszkadzało im jej nienawidzić. Dlaczego nie mogli zostawić jej w spokoju chociaż raz?
Kilka chwil później, znów znalazła się na powierzchni. Drżała. Starała się patrzeć wszędzie tylko nie na Malfoya, żeby nie pokazać mu, że chciała wtedy stamtąd jak najszybciej uciec.
Jednak on to zauważył. Co więcej zdawało się, że to mu się podobało. Nie był taki jak Weasley czy Potter, którzy dręczyli ją tylko dla zabawy. On obserwował to z taką radością, jakby patrzył na ukochaną osobę. Miał taki wyraz jaki gościł na twarzy Hermiony, kiedy przekraczała progi biblioteki. Przyjemność połączona z podziwem.
Naprawdę był aż tak nieludzki, że lubił, kiedy inni przez niego płakali? Hermiona była tego pewna, w końcu nie raz tego doświadczała.
– Lepiej już chodźmy. Filch będzie patrolował tę okolicę za dziesięć minut. – Potter otworzył drzwi i wyszedł z łazienki razem z Pansy, Puchonką i Weasleyem. Zabini po raz ostatni zerknął na Hermionę i dołączył do pozostałych bez słowa.
Zostali tylko we dwoje. On nadal patrzył na nią, jakby wymyślając kolejne sposoby na to, jak ją skrzywdzić.
– Puścisz mnie w końcu? – zapytała, wciąż roztrzęsionym głosem – Jeżeli Filch cię złapie, stracisz odznakę Prefekta.
Malfoy uśmiechnął się drwiąco. Hermiona wpadła do wody z głośnym pluskiem. Podniosła wzrok i zobaczyła, że wciąż bezczelnie się na nią gapił. Przeszkadzało jej w szczególności, gdy miała świadomość, że jej bielizna prześwitywała od zamoczenia.
Ich spojrzenia skrzyżowały się. Dziewczyna zastanawiała się, czy czytał jej w myślach, ale szybko porzuciła to przeczucie. Nie marnowałby tak cennej umiejętności na nią. Wszystko trwało sekundę. Hermiona nie mogła znieść już jego wzroku pełnego obrzydzenia. Zobaczyła jak wychodzi, zostawiając ją zziębniętą, drżącą i ledwo ubraną.
Osuszyła się i ubrała szaty. Były wilgotne od leżenia posadzce, ale niezbyt ją to obchodziło. Myślała tylko, jak źle zaczął się ten rok i zastanawiała się, czy będzie jeszcze gorzej. Biegła po korytarzach najszybciej jak mogła, aż dotarła pod portret Grubej Damy i weszła do środka.
Neville siedział na fotelu obok kominka. Poza nim w Pokoju Wspólnym nie było nikogo. Kiedy zobaczył jak bardzo roztrzęsiona jest jego przyjaciółka, wstał i spojrzał na nią zaniepokojony.
– Czy właściwie muszę pytać co się stało? – zapytał smutno.
Hermiona usiadła na fotelu obok, ogrzewając się przy ogniu.
– A kiedy to nie byli oni? Prześladują nas od zawsze, Nev. – Otarła łzy i spojrzała na chłopaka. – Przecież ty też przez nich cierpiałeś.
– Prawda, ale zdaje się, że nie miałem nawet w połowie tak źle jak ty – westchnął.
– Ja tylko chcę, żeby zostawili mnie w spokoju – zaniosła się płaczem Hermiona.
Neville objął ją ramieniem. To była ich tradycja – wzajemne pocieszanie się.
– Niedługo się stąd wyrwiemy, Hermiono. Dokonasz wspaniałych rzeczy i dowiedziesz, że nie mieli racji – wyszeptał delikatnie.
Dziewczyna wiedziała, że Neville miał rację. Była stworzona do rzeczy wielkich, a to piekło, które przechodziła miało się niedługo skończyć, choć chciałaby, żeby nastąpiło to wcześniej. Nieprzerwany strach, obelgi i maltretowanie sprawiały, że zaczynała w siebie wątpić.
Kiedy jej policzki mokre od łez wyschły, Hermiona i Neville ruszyli do dormitoriów. Dziewczyna wślizgnęła się do łóżka i śniła o samych szczęśliwych rzeczach, wiedząc, że to jedyna ucieczka od rzeczywistości, na którą mogła sobie pozwolić.
________________________________________

W Pokoju Wspólnym Slytherinu, Blaise Zabini leżał na łóżku, wlepiając wzrok w sufit. Dzielił dormitorium z Malfoyem, Potterem i Weasleyem, a także z jakimś innym chłopakiem, z którym nawet nie kłopotał się rozmawiać. Nazywał się Goyle, czy jakoś tak, i był głupi jak but.
Potter i Weasley, siedzący na podłodze, grali w Ekspolującego Durnia, a Draco leżał na swoim łóżku, z rękami założonymi za głowę. Obserwował sufit, dokładnie tak samo jak Zabini.
– Naprawdę zamierzam zająć się Granger – zaczął Potter, wykładając swoją kartę – Widzieliście jej ciało? Kto by pomyślał, że ukrywa to wszystko pod szatami. – Potrząsnął głową w niedowierzaniu.
Blaise zauważył jak Malfoy zacisnął szczęki, zanim odpowiedział:
– Potter, przestań gadać o szlamie w ten sposób. To obrzydliwe, że naprawdę chcesz się do niej chociażby zbliżyć. Miej do siebie trochę szacunku. Nawet ty powinieneś mieć jakieś standardy.
– No weź, nawet ty musisz przyznać, że jest ładniutka, dopóki trzyma gębę na kłódkę.
Weasley i Potter zanieśli się śmiechem. Draco zmrużył oczy.
– Chyba będziesz musiał ją zakneblować, Harry – zasugerował Ron.
Chłopcy ponownie się zaśmiali. Malfoy zacisnął pięści.
– Możliwe, że będę musiał związać ją całą – powiedział Potter, mrugając do przyjaciela.
Draco podniósł się. Jego policzki były różowe od złości, a wzrok zabijał. Otworzył usta, żeby rzucić jakąś kąśliwą uwagę, ale plany pokrzyżowały mu karty, które wybuchły z hukiem osmalając twarze Pottera i Weasleya.
Dwójka chłopców zaczęła kasłać i machać rękami, by rozrzedzić dym.
– To była dobra gra – skomentował Ron, starając się nie oddychać zbyt głęboko.
Wstali i położyli się do swoich łóżek.
Draco siedział, patrząc jak dym powoli znika. Na jego twarzy pojawił się grymas. Podniósł wzrok i zobaczył jak Blaise lustruje go wzrokiem.
– Odwal się, Zabini – mruknął, by chwilę później położyć się na łóżku i obrócić się na bok.
Blaise ponownie spojrzał na sufit. Malfoy dziwnie zareagował na wzmiankę o Granger. Zaczął zastanawiać się, czy coś stało się po tym jak wyszli, czy jego przyjaciel aż tak jej nienawidził.
Blaise nigdy nie angażował się w dokuczanie Granger czy Longbottomowi. Czuł, że jest ponad te dziecinne zabawy, ale musiał przyznać, że Potter i Weasley brali w tym udział tylko ze względu na Malfoya.
Draco jako pierwszy znienawidził Hermionę, a pozostali po prostu się dołączyli. Nie z nienawiści, ale raczej sposobu na spędzanie czasu. Blaise musiał przyznać, że Granger była swojego rodzaju obsesją jego przyjaciela. Prawie tak jakby jego mózg był zaprogramowany na jeden cel. Był w stanie odnaleźć ją na zatłoczonym korytarzu, niemal tak, jakby przez cały czas jej szukał.
Czy nienawiść zawładnęła nim do tego stopnia, że przez cały czas wymyślał sposoby na to, by zmienić jej życie w piekło? Blaise myślał co innego. Widział, jak patrzył na nią w Łazience Prefektów. Tak jakby jej nienawidził i potrzebował jednocześnie. Zabini postanowił, że powinien zacząć zwracać na to więcej uwagi niż dotychczas.
Chwycił za różdżkę i mruknął:
– Nox.
W pokoju zgasły wszystkie światła. Ułożył się wygodnie i zaczął zasypiać, słuchając spokojnych oddechów swoich współlokatorów.

________________________________________

No i w końcu jest. Od mojego ostatniego wpisu "na temat", czyli czysto fanfikowego minęły dokładnie dwa lata, miesiąc i dwadzieścia dni. Trochę mi się zeszło, to prawda.
Nadal nie czuję się wystarczająco na siłach, żeby zabrać się za coś swojego, więc póki co mogę dać Wam tylko to. Nawet nie wiecie jak cholernie brakowało mi Worda. Tego, w którym pojawia się tekst, a nie tego, w którym co sekundę miga mała irytująca kreseczka.
Wpadłam na ten tekst całkowicie przez przypadek, 1 września, kiedy miałam ochotę zabić moją spóźniającą się przyjaciółkę. Jeszcze nie przeczytałam go w całości, ale zauroczył mnie od samego początku, więc stwierdziłam, że to jest to, że tak mogę wrócić. Mam nadzieję, że w przyszłych rozdziałach nie zmieni się w coś pokroju "Zmierzchu", ale patrząc po statystykach na fanfiction.net to szczerze wątpię. Jedną istotną informacją jest fakt, że zdecydowałam się podzielić rozdziały na dwie części. Kiedy zaczęłam tłumaczyć jedynkę, aż wybałuszyłam oczy, kiedy zobaczyłam, że liczy ona 22 strony. Także ten rozdział ma stron 10, następny 12. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
Rozdział dedykuję wszystkim, którzy mimo tych dwóch lat zostali i czekali. W szczególności: Magdzie (dziękuję Ci za tego maila, mam nadzieję, że szybko tu zaglądniesz), Kini, Mgix, Equmiri, Endory, genezis, Serpensortii, Dark Rainbow, a przede wszystkim mojej kochanej becie, Loce Zabb, która przypilnowała, żeby tekst tłumaczony po nocach miał ręce i nogi.

Kocham Was,
E.

18 wrz 2016

Kilka słów o tłumaczeniu

Cienka granica między miłością a nienawiścią to fanfiction stworzone przez autorkę Short-circuit-Soulmate, która swoje dzieła w oryginale publikuje na serwisie fanfiction.net. Jest to jej najpopularniejsze dzieło, które doczekało się również tłumaczenia na język hiszpański.

Opowiadanie, szczyci się jedynymi z wyższych statystyk na portalu z łączną ilością polubień wynoszącą 2040, subskrypcji 1698 oraz komentarzy 1945.

Cienka granica... liczy sobie 330 427 słów oraz 30 rozdziałów, a stworzenie tego fanfiction zajęło autorce ponad dwa lata.
Layout by Alessa