15 paź 2016

Rozdział 2

...w którym Draco źle interpretuje sytuację.
cz. I

W Hogwarcie dopiero co rozpoczął się nowy sezon Quidditcha, a Blaise już miał go dosyć. Odkąd ogłoszono zapisy do drużyn, każda rozmowa z przyjaciółmi, którą odbywał szybko zamieniała się w sportową pogadankę. Podejrzewał, że przyjaźnienie się z trojgiem zawodników mogło mieć coś z tym wspólnego.
– Wy oczywiście macie zagwarantowane miejsca – powiedział Draco pewnie, zwracając się do Weasleya i Pottera, kiedy pewnego ranka szli na śniadanie.
Dwójka chłopaków ryknęła z radości, powodując, że wiele dziewczyn zachichotało, widząc ich reakcję. Oni tego jednak nie zauważyli, albo byli przyzwyczajeni do takiego obrotu sytuacji i po prostu o to nie dbali.
– A co z tobą, Zabini? – kontynuował Draco, uśmiechając się do przyjaciela, który przez całą rozmowę milczał – Jesteś pewien, że nie chcesz spróbować w tym roku? Świetnie latasz na miotle.
Potter i Weasley mruknęli, zgadzając się ze słowami kolegi. Blaise zignorował ich. Każdego roku, kiedy ogłaszano kwalifikacje, starali się go do nich przekonać, ale on nigdy nie ulegał. Nie uważał, że Quidditch był czymś na czym powinno się skupiać, on zdecydowanie bardziej cenił inteligencję i zdobywanie wiedzy.
– Weź, Zabini! – jęknął Ron – W to lato u Malfoyów wszystkich nas ograłeś! Masz naturalny dar, czemu go nie wykorzystasz?
Chłopcy usiedli przy stole Slytherinu i zaczęli rozglądać się za swoimi ulubionymi daniami.
– Mówiłem wam milion razy, nie będę brał udział w żadnych kwalifikacjach – powiedział twardo Blaise, nakładając sobie jajecznicę.
– No dajesz. – Draco rozejrzał się i nachylił się nad nim. – Mogę ci zagwarantować miejsce w drużynie.
Blaise potrząsnął głową zmęczony.
– Czy to rozdawanie miejsc swoim kumplom nie niszczy całej idei kwalifikacji? Myślałem, że tu chodzi o umiejętności, a nie znajomości.
Potter i Weasley wydawali się urażeni jego insynuacją, na temat ich domniemanego braku talentu, ale Blaise zignorował ich reakcję. Dobrze wiedział, że weszliby do drużyny bez względu na znajomość z Kapitanem.
Draco uśmiechnął się.
– Tu właśnie chodzi o umiejętności, a ty masz lepsze niż każdy kretyn, który będzie chciał się zapisać. No dalej, chłopie! – naciskał Draco, po raz ostatni starając się przekonać Zabiniego.
– Nic z tego – Blaise zakończył tym dyskusję.
Chłopcy mruknęli z niezadowolenia, ale w końcu uspokoili się, tak jak co roku, wiedząc, że to przegrana sprawa. Powrócili do swoich rozmów o treningach i meczu z Hufflepuffem. Blaise nie zwracał na nich uwagi przez całe śniadanie.
________________________________________

Hermiona obudziła się później niż zwykle. Z reguły była pierwszą osobą na śniadaniu, ale pozwoliła sobie na pospanie dłużej, bo nocne obowiązki prefekta ją wyczerpały. Ubrała się i uczesała włosy. Ułożyła je odrobinę przy pomocy czarów, by nie odstawały na wszystkie strony.
Nie była pewna ile dokładnie zmieniła się podczas ostatnich wakacji, ale zauważyła zainteresowanie ze strony niektórych chłopców. Nie było to jednak zerkanie, żeby się ponaśmiewać. Gdyby miała większe doświadczenie w sprawach damsko-męskich, uznałaby, że patrzyli na nią jak na atrakcyjną dziewczynę. Jednak była naiwna i skromna. Z reguły uznawała te za tymi spojrzeniami stał kawałek pietruszki, który utknął jej pomiędzy zębami albo bardziej niż zwykle poplątane włosy. Spojrzała w lustro, by upewnić się, czy wszystko z nią w porządku. Zeszła na dół do Pokoju Wspólnego, gdzie czekał na nią Neville, by razem pójść na śniadanie.
Zaczęli rozmawiać z ożywieniem o zbliżającej się wizycie w Hogsmeade, która miała odbyć się za dwa tygodnie. Był to popularny temat wśród uczniów, choć nie aż tak jak kwalifikacje do drużyn Quidditcha, które były zaplanowane na następny dzień i zbliżający się pierwszy mecz w sezonie. Hermiona i Neville nie byli jednak fanami tego sportu, więc ten temat zupełnie ich nie dotyczył.
Kiedy dotarli do wejścia do Wielkiej Sali, Hermiona zauważyła jak wychodzą z niej Srebrni Huncwoci. Neville również ich zobaczył i natychmiast zacisnął szczęki.
– Po prostu ich ignoruj – mruknęła do niego Hermiona, nie spuszczając oczu ze Ślizgonów – Nie patrz na nich. Zachowuj się jakby ich tu nie było.
Hermiona poprzedniego wieczora właśnie tak zdecydowała. Ignorowanie ich jak najdłużej się dało było najlepszym wyjściem. Normalnie rzuciłaby w ich stronę nienawistne spojrzenie albo powiedziała, żeby się zamknęli, ale to tylko zachęciłoby ich do dalszych zaczepek, więc po prostu przestała zauważać ich obecność.
– Dzień dobry, szlamo! Wyglądasz paskudnie jak zawsze! – powiedział Draco, kiedy Huncwoci otoczeni kilkoma dziewczynami przeszli obok dwójki Gryfonów.
Dziewczyny wokół Draco zachichotały, ale Hermiona wciąż patrzyła przed siebie i, zachowywując się jakby nigdy tego nie usłyszała, weszła do Wielkiej Sali z uniesioną głową.
– Jesteś głucha, szlamo? – wysyczał Malfoy.
Gryfonka prawie uległa pokusie, by przerwać to całe przedstawienie i uśmiechnąć się pod nosem na nutę irytacji w jego głosie, ale powstrzymała się.
Kiedy dotarli do stołu, Neville powiedział:
– Czemu nie robiliśmy tego wcześniej?
On i Hermiona uśmiechnęli się do siebie i zajęli się śniadaniem.
________________________________________

W korytarzu Blaise śmiał się w duchu z taktyki Hermiony, a raczej z jej oddziaływania na jego przyjaciela.
Draco był tego ranka w całkiem dobrym humorze. Żyjąc zbliżającymi się kwalifikacjami do drużyny i meczem Quidditcha, flirtował beztrosko z wieloma dziewczynami. Jednak w tamtej chwili, jak zauważył Blaise, Draco wyglądał na tak szczęśliwego jak hipogryf, któremu właśnie wyrwano wszystkie pióra.
Dopiero zachowanie Hermiony wyprowadziło go z równowagi. Kilkoro zawodników z drużyny Hufflepuffu stwierdziło, że Gryfonka zrobiła z Malfoya idiotę. Ten fakt jeszcze bardziej rozśmieszył Blaise’a.
– Idziemy – mruknął naburmuszony Draco, lustrując spojrzeniem szukającego Puchonów, Wayne’a Hopkinsa, na którego twarzy gościł szyderczy uśmiech.
Kiedy przechodzili obok, Blaise usłyszał jak Hopkins powiedział:
– Nie mam pojęcia o co chodzi temu kretynowi. Granger wcale nie jest brzydka.
Puchoni przytaknęli mu. Draco również to usłyszał. Zacisnął pięści, a jego policzki zaróżowiły się ze wściekłości.
– Za kogo ona do cholery się uważa? – syknął, kiedy kierowali się w stronę lochów.
– Nie przejmuj się, chłopie – powiedział Weasley o wiele bardziej zrelaksowany niż Malfoy – Ona po prostu bawi się w gierkę, udaje, że nie obchodzi ją to, co mówimy. Ale spoko, niedługo pęknie.
Draco nadal nie wyglądał na zadowolonego. Blaise był pewien, że codzienne kłótnie z Hermioną były świetną codzienną rozrywką dla jego przyjaciela. Dodatkowo, jeżeli jego domysły były prawdziwe, mógł zakładać, że Draco nie miał pojęcia ze sobą zrobić.
Jednak nie był pewien myśli swojego przyjaciela, więc uznał, że wściekłość na jego twarzy to wynik braku reakcji ze strony Granger. Chłopcy przygotowali się do lekcji i wyszli z Pokoju Wspólnego.
Kiedy wychodzili z zamku, udając się na lekcję zielarstwa do cieplarni, Blaise zauważył Hopkinsa i kilku jego przyjaciół, wchodzących po schodach.
Szybko obrócił się do Huncwotów i powiedział:
– Ej, muszę skoczyć do łazienki. Dogonię was. Powiedzcie Sprout, gdzie jestem.
Chłopcy przytaknęli i ruszyli. Blaise odwrócił się i dogonił Hopkinsa na schodach.
________________________________________

Dzień mijał bardzo szybko. Hermiona nawet nie zauważyła, kiedy znalazła się w bibliotece, kończąc pracę domową, przed nocnym patrolem, który czekał ją tamtego wieczoru. Patrole często ulegały zmianie. Hermiona miała szczęście, że kiedy przychodziła jej kolej, prawie zawsze robiła to z prefektami z Hufflepuffu albo Ravenclawu.
Dopieściła swoją pracę z numerologii i zaczęła pakować swoje rzeczy, kiedy zobaczyła, że ktoś przed nią stoi. Jęknęła w duchu myśląc, że był to jeden ze Ślizgonów, ale zdziwiła się, kiedy zobaczyła przed sobą Wayne’a Hopkinsa, szukającego puchońskiej drużyny Quidditcha.
Był wysoki, a przez jego koszulkę dokładnie widać było zarys jego mięśni. Był opalony na ładny, złoty kolor. Miał krótkie włosy w odcieniu truskawkowego blondu, z pasmami jaśniejszymi od innych, przez słońce. Wokół nosa miał niewielkie piegi. Uśmiechał się przyjaźnie, jego niebieskie oczy błyszczały.
Był naprawdę całkiem przystojny, więc Hermiona tym bardziej była zdziwiona, że patrzył na nią.
– Cześć, Hermiono – odezwał się lekko zachrypniętym głosem, który całkowicie nie pasował do jego wyglądu.
Dziewczyna uniosła brew.
– Cześć – powiedziała bez wyrazu.
Nigdy z nim nie rozmawiała, więc nie była do końca pewna jakie miał zamiary. Nachylił się nad jej stolikiem. Nie mogła zignorować jego umięśnionych ramion.
– Wiem, że nigdy nie rozmawialiśmy – zaczął – Ale obserwowałem cię od czasu do czasu. Zastanawiałem się, czy nie chciałabyś pójść ze mną do Hogsmade? – Uśmiechnął się do niej tak czarująco, że Hermiona wiedziała, że każda inna dziewczyna roztopiła się na ten widok, ale na nią to nie zadziałało.
– O… Em… To bardzo miło, że pytasz, ale… – przerwała, patrząc na jego uśmiech.
– Świetnie! To jak?
Hermiona stała jak wryta. Powiedziała mniej niż piętnaście słów i żadne z nich nie było nawet zbliżone do „tak”. Delikatnie skinęła głową. Nie była pewna czy robi dobrze, ale czy nie warto spróbować?
– Bosko! Do zobaczenia, Hermiono – uśmiechnął się do niej po raz ostatni i zniknął za półkami.
Hermiona potrząsnęła głową w niedowierzaniu. Wzięła swoje rzeczy i wyszła z biblioteki.
– Zgodziła się? – zapytał zniecierpliwiony Blaise, kiedy Hopkins podszedł do części z książkami o transmutacji.
– Nie dałem jej innego wyboru – uśmiechnął się, powodując, że Ślizgon prychnął.
– No tak. Nieważne, trzymaj. – Zabini podał Puchonowi sakiewkę galeonów. – Lepiej dotrzymaj umowy, bo inaczej pożałujesz – zagroził.
– Nie do końca rozumiem, czemu płacisz mi, żebym umówił się z Granger. Pewnie zrobiłbym to za darmo, ale umowa to umowa – powiedział szybko, chowając pieniądze.
Blaise prychnął ponownie i wyszedł z biblioteki. Musiał poświęcić sporo czasu, żeby przekonać Hopkinsa do randki z Granger, głównie przez to, że wszyscy wiedzieli, że nie wolno ufać Ślizgonom.
Kiedy udało mu się go przekonać, że nie jest ofiarą planu, zgodził się, oczywiście za pomocą kilku galeonów. Blaise był ciekawy jak Draco zareagowałby widząc Hermionę z innym chłopakiem. Musiał to wszystko zaaranżować, bo był pewien, że nie dowiedziałby się po prostu pytając.
________________________________________

Blaise wszedł do dormitorium, gdzie zastał Pottera i Weasleya szykujących się do wyjścia. Harry desperacko układał swoje włosy przed lustrem w łazience.
– Gdzie się wybieracie? – zapytał, kładąc się na łóżku.
Ron odwrócił się w jego stronę, prostując kołnierzyk koszuli.
– Padma Patil zaprosiła naszą czwórkę na imprezę w Wieży Ravenclawu. Chyba z okazji urodzin Michaela Cornera, ale co za różnica, prawda? – Uśmiechnął się i wszedł do łazienki, mijając zdenerwowanego Harry’ego.
– Idziesz z nami, Zabini? – zapytał, po raz ostatmmi starając się poprawić włosy.
– Nie wiem.
– Ej, no dawaj! Jest piątek! Nic ciekawego nie będzie się tu działo, a wiesz jak Krukonki na ciebie lecą – Potter mrugnął w stronę przyjaciela.
Blaise parsknął śmiechem. Mówił prawdę; Krukonki w szczególności, spośród Srebrnych Huncwotów, lubiły właśnie jego. Uwielbiały ich wszystkich, ale to Zabini oddziaływał na nie specjalnie.
– No dobra – zgodził się po chwili – Nie zaszkodzi, nie?
Potter uśmiechnął się, a Blaise zaczął się przygotowywać.
– Ej, nie widziałeś czasem Malfoya? – zapytał nagle Harry, odwracając się w stronę Zabiniego, który przeglądał szuflady, w poszukiwaniu jakiegoś ubrania odpowiedniego na imprezę.
– Zdaje mi się, że nie. Od kolacji – odpowiedział.
Weasley wyszedł z łazienki.
– Malfoy już wrócił? Przegapi imprezę jeżeli zaraz nie przyjdzie!
Pięć minut później Draco wszedł do dormitorium.
– W końcu! Mieliśmy wyjść bez ciebie. Co cię tak, cholera, długo zeszło?
Blondyn miał odrobinę lepszy humor niż rano. Spojrzał na Weasleya, jakby był idiotą i zapytał:
– A tobie o co chodzi, Rudzielcu?
Harry i Blaise parsknęli śmiechem na przezwisko, którym nazwał, lekko zdenerwowanego w tamtym momencie, Rona.
– Zaproszono nas na imprezę w Wieży Ravenclawu – wyjaśnił zniecierpliwiony – Ma być coś mocniejszego niż piwo kremowe, a poza tym, wiesz jak bardzo kocham moje panienki z Ravenclawu.
– Nie skorzystasz za bardzo z tych panienek z Ravenclawu przy Zabinim – dodał Potter, klepiąc Weasleya po ramieniu – Sorry, chłopie.
Ron prychnął.
– Zobaczymy. Może i kochają „umysł” Zabiniego, ale nie widziały mojej determinacji.
– Więc będziesz je wkurzać aż zgodzą się z tobą umówić? – zapytał rozbawiony Potter.
– Nic nie zrobię, jeżeli Malfoy nie ogarnie swojej dupy i nie zacznie się zbierać. Padma umówiła się z nami przed portretem za dziesięć minut. Ruchy! – Ron rzucił poduszką w Draco, który z łatwością odbił ją w innym kierunku.
– Sorry chłopaki, nie mogę. Mam dzisiaj robotę prefekta.
– Od kiedy interesują cię obowiązki prefekta? – zapytał Ron.
– Odkąd prefekt Ravenclawu poprosiła mnie, żebym zamienił się z nią miejscami, żeby mogła iść na tę imprezę. Normalnie miałbym patrol jutro w nocy, ale jutro są też kwalifikacje i pewnie byłbym zbyt zmęczony – Wzruszył ramionami.
– Czemu się na to zgodziłeś? Mógłbyś iść na imprezę!
Draco wzruszył ramionami.
– Tak jak powiedziałem, jest mi to na rękę. Muszę iść spotkać się z moim partnerem na korytarzu.
– Kto z tobą patroluje? – zapytał nagle Blaise.
Draco zatrzymał się i przez moment zawahał. Chwilę później jego twarz ponownie przywdziała maskę obojętności.
– Jakaś dziewczyna. – Odwrócił się w stronę drzwi, by uniknąć świdrującego spojrzenia Blaise’a.
– Do zobaczenia później – powiedział Draco.
Zerknął na Zabiniego i wyszedł z dormitorium.
– Więc… – zaczął Weasley, patrząc na pozostałą dwójkę Srebrnych Huncwotów – Idziemy?
Przytaknęli głowami i ruszyli w stronę Wieży Ravenclawu.
________________________________________

Hermiona stała w Wielkiej Sali, obracając różdżką między palcami. Miała dzisiaj patrolować korytarzez Mandy Brocklehurst, Krukonką z jej roku. Mandy spóźniała się i Hermiona rozważała samodzielne wykonanie obowiązków, by nie skończyć zbyt późno.
Westchnęła i ryszyła do drzwi. Otworzyła je i stanęła twarzą w twarz z Draco Malfoyem. Krzyknęła zaskoczona i odsunęła się od niego.
– Co tu robisz? Już cisza nocna! – Starała się brzmieć jak najpewniej, ale nie udało jej się to; zbyt bardzo bała się, że ponownie skończy z obitym płucem lub gorzej.
Malfoy skrzywił się.
– Też jestem prefektem, Granger. Poza tym, dziś patroluję.
Hermiona wybałuszyła oczy.
– Nieprawda! Patrzyłam na rozpiskę! Mandy miała dzisiaj ze mną patrolować. – Jak miała spędzić wieczór w obecności Malfoya i uniknąć jakichkolwiek obrażeń?
Ślizgon przewrócił oczami.
– No widzisz, rozpiska się zmieniła. Miejmy już to za sobą. Nie mam zamiaru spędzać z tobą więcej czasu niż tyle co muszę.
Wbiła w niego wzrok i przepchała się obok.
– Pospiesz się – syknęła, kiedy zobaczyła, że wciąż stoi przy wejściu.
Podszedł do niej, uśmiechając się kpiąco. Skrzyżowała ręce na piersiach.
– Jeżeli rzucisz we mnie dzisiaj jakimś zaklęciem albo coś podobnego, powiem McGonnagall. Weźmiesz tę stronę, a ja tę. – Wskazała palcem najpierw na prawo, a potem na lewo. – Spotkamy się po środku i pójdziemy na wyższe piętra.
Malfoy powoli ruszył we wskazanym przez nią kierunku, a ona zgromiła go wzrokiem nim ruszyła w swoją stronę.
________________________________________

W Wieży Ravenclawu, Blaise nie bawił się dobrze. Siedział z butelką piwa kremowego na jednej z kanap w Pokoju Wspólnym Krukonów. Był otoczony dwoma dziewczynami z siódmego roku, jedną z szóstego, a czasami dziewczyny z piątego roku posyłały mu zalote uśmiechy. Udawał, ze słucha jednej z siódmoklasistek. Była blondynką o zielonych oczach. Mówiła o swoim domu na plaży w Brazylii. Przypuszczał, że była czystej krwi.
Rozejrzał się. Potter i Weasley stali po przeciwnych stronach pokoju, starając się podrywać dziewczyny. Oboje wyglądali jakby zbyt przywiązali się do Ognistej Whisky. Zastanawiał się czy pamiętali o czekających ich następnego dnia kwalifikacjach do drużyny.
Ponownie omiótł wzrokiem pomieszczenie. Było w nim kilka Gryfonów i Puchonów. Blaise zauważył również Wayne’a Hopkinsa, który wyglądał na całkiem zajętego jakąś Krukonką, której Zabini nie znał. Niemal pomyślał, żeby podejść do niego i przypomnieć mu, że na chwilę obecną miał chodzić z Granger.
Jego myśli przerwała jednak Mandy Brocklehurst, która wcisnęła się na miejsce obok niego, irytując tym samym blondwłosą siódmoklasistkę, która mruknęła z niezadowolenia, ale wstała, by pójść po kolejne piwa kremowe.
– Cześć, Blaise – przywitała go ciepło Mandy – Co u ciebie? Nie rozmawialiśmy trochę.
Blaise i Mandy często pracowali razem na lekcjach, na które wspólnie uczęszczali. Ślizgon lubił ją, bo w przeciwieństwie do wielu innych Krukonek, zachowywała swój mózg, kiedy z nim rozmawiała. Uważał ją za inteligentną rozmówczynię, więc cieszył się kiedy tylko miał okazję z nią porozmawiać.
– Wiem. – Blaise skinął głową. – Nie rozmawialiśmy od tego pojedynku na obronie przed czarną magią pod koniec ubiegłego roku. Wtedy, kiedy skopałem ci tyłek, o ile mogę ci przypomnieć. – Uśmiechnął się. – U mnie w porządku. A u ciebie?
– To dobrze. U mnie też. Wakacje były okej, pojechałam z rodziną do Francji. Ale zachorowałam. Zatrucie pokarmowe przez spróbowanie escargot. Więc niestety większość słabo wspominam.
Escargot? – zapytał Blaise, ciekaw, co dokładnie miała na myśli.
Pokręciła głową.
– Nigdy już nie spojrzałbyś na mnie tak jak zwykle, gdybym ci powiedziała – zażartowała.
Blaise uśmiechnął. Mandy odchyliła się do tyłu i wzięła łyk piwa kremowego, rozglądając się po pokoju, zanim odwróciła się twarzą do Zabiniego.
– Jestem zaskoczona, że tu jesteś, naprawdę. To jak wejście do lwiej groty, w szczególności dla ciebie.
– Nie miałem innych planów na wieczór, więc postanowiłem zaryzykować. Powinienem ci podziękować, że mnie uratowałaś. Myślę, że ta blondynka za kilka sekund, by mi się oświadczyła. – Wskazał palcem na siódmoklasistkę, której imienia nie zapamiętał.
Mandy zaśmiała się głośno.
– Miałeś farta. Gdyby nie fakt, że Malfoy podszedł do mnie, żeby zamienić się patrolami, pewnie brałbyś już ślub. – Ponownie wzięła łyk piwa.
Blasie popatrzył na nią. Malfoy poprosił o zamianę? Przecież powiedział, że to Mandy chciała iść na imprezę, a on po prostu się zgodził.
Z myśli wyrwał go nagły i głośny huk. Rozejrzał się i zobaczył jak Potter i Hopkins okładają się pięściami na podłodze. Stolik, na którym stały butelki z piwem przewrócił się, a ich kilkoro chłopaków, wliczając w to Weasleya i jakiegoś przyjaciela Hopkinsa, starali się ich rozdzielić.
Mandy i Blaise ruszyli w ich stronę i zaczęli pomagać w przerwaniu bójki. Zabini chwylił Pottera z rozciętą wargą i odwrócił się do koleżanki:
– Pewnie powinniśmy już iść, zanim pojawi się Flitwick.
Mandy przytaknęła i obróciła się z powrotem w stronę Hopkinsa, który wrzeszczał obelgi w stronę Pottera. Harry był dosłownie ciągnięty w stronę drzwi przez Blaise’a i Rona, wciąż starając się wyrwać i ponownie uderzyć Puchona pięścią w twarz.
Blaise wyrzucił Pottera przez dziurę w portrecie. Pijany chłopak potknął się i prawie się przewrócił.
– O co do cholery poszło? – warknął Ron.
– Jest debilem! – krzyknął zdenerwowany Harry, bełkocząc lekko – Mówił jak to mnie zmiażdzy w pierwszym meczu. Gadał, że wypadłem z formy.
Blaise pokiwał głową z niedowierzaniem.
– Zacząłeś bójkę, bo on cię sprowokował w tak idiotyczny sposób?
Harry zamilkł na moment zanim powiedział:
– Nie ja zacząłem. To on. Podkradłem mu dzisiaj dziewczynę, tę, z którą się wcześniej całował. Poszla po piwo kremowe, więc podbiłem do niej, żeby go wkurzyć i okazało się, że wolała mnie.
Weasley poklepał go po ramieniu.
– Dobra robota, stary. Całkiem sprytne.
Blaise westchnął.
– To nie była jego dziewczyna. On spotyka się z Granger.
Wiedział, że plotka o bójce szybko się rozejdzie, więc miał nadzieję, że chłopcy dodadzą tam fragment o Hopkinsie i Granger. Malfoy musiał uwierzyć, że są parą.
Weasley i Potter spojrzeli po sobie, po czym wybuchnęli dzikim śmiechem. Blaise stał ze skrzyżowanymi rękami, czekając aż przestaną. Chwilę później tak się stało. Otarli łzy z policzków.
– Nie wierzę, że chodzi z Granger – powiedział Potter przez łzy, ponownie się śmiejąc.
– Cóż, przynajmniej nie trzeba się martwić, że złapie znicza w pierwszym meczu – zachichotał Weasley – Jest wyraźnie ślepy. No, bardziej niż ty – powiedział wskazując na okulary na nosie Pottera.
Zanim ten drugi zdążył mu odpowiedzieć, Blaise wtrącił się.
– Możecie się zamknąć? – zapytał, masując skronie – Stoimy w jednym miejscu od piętnastu minut przez waszą głupotę. Przysięgam, powinniście zostać przydzieleni do Gryffindoru. – Blaise zaczął schodzić po schodach.
Dwójka wyglądała na obrażonych, zanim ruszyli za przyjacielem. Zeszli na piąte piętro, po długim i lekko zataczanym spacerze, przy którym Blaise był bardzo bliski rzucenia na nich jakiegoś uroku.
– Cholera jasna, krwawię! – wykrzyknął nagle Potter.
Dwójka chłopców zerknęła na przyjaciela, który przyciskał palec do swojej wargi.
– Dopiero teraz to zauważyłeś? – zapytał, niemal rozbawiony, Blaise.
– Powinniśmy zatrzymać się po drodzę w Skrzydle Szpitalnym. Nie chcę, żebyś wypadł z formy przed jutrem – powiedział Weasley, brzmiąc całkiem trzeźwo.
– Jak takie rozcięcie może zepsuć jego formę? – zapytał Blaise, unosząc brwi z niedowierzania.
Weasley wzruszył ramionami.
– Nie chcemy ryzykować.
Potter zgodził się, żeby zatrzymali się na trzecim piętrze w Skrzydle Szpitalnym, gdzie mieli zagoić jego rozciętą wargę.

________________________________________

Obecnie czeka mnie rzucanie się i miotanie pomiędzy Polską a Wielką Brytanią, więc moje tłumaczenia mogą mieć poślizgi. Druga smutna wiadomość, moja beta na chwilę obecną nie jest w stanie sprawdzać moich tekstów ze względu na awarię komputera, więc przez pewien czas na blogu będą pojawiać się teksty bez żadnej obróbki.

Pozdrawiam,
E.

12 komentarzy:

  1. Cieszę się, że w ten weekend udało Ci się dodać rozdział, Expecto :D
    Z tej całej czwórki Zabini znowu pokazuje, że jest najnormalniejszy. Przynajmniej się nie pcha do sportu, nie czuje potrzeby wyrywania lasek, woli naukę i rozsądek. Za to go lubię. Szkoda tylko, że ignoruje fakt, że pozostała trójka ma coś chyba z głową, skoro lubią się znęcać nad Hermioną i Nevillem.
    Truskawkowy blond? Co to za kolor? XD
    Widać, że Zabini już coś kombinuje, podoba mi się to :D
    I nadal nie wiadomo, o co chodzi Malfoyowi. Naprawdę jest tak zakochany/zauroczony w Hermionie, że musi jej dokuczać? Eh, nie rozumiem go, ale czekam na kolejny. Mam nadzieję, że z rozdziału na rozdział będziemy rozumieć więcej.
    Rozdział fajny, choć na pewno jest więcej literówek niż w poprzednim.
    Do zobaczenia, mam nadzieję, za tydzień :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :) Ja również się cieszę, bo tłumaczyłam go na wariata, na chwilę obecną na blogu wisi nawet niezabetowana wersja bez żadnej notki autorskiej, bo po prostu nie miałam czasu XD Przetłumaczyłam dopiero dzisiaj 9 z 12 stron i zrobiłam to w 3 godziny.
      Zabini jest super, serio. Gdybym ja pisała to opowiadanie, byłabym w #TeamZabini i nie mielibyśmy tu Dramione tylko Blamione.
      A co do truskawkowego blondu, uznałam, że brzmi to lepiej niż "Jego włosy były koloru blond z lekką domieszką rudości". I mówię to ja, która nie uznaje istnienia tego koloru. Dla mnie to po prostu jasny rudy XD Ale nie jestem osobą, która zna się na włosach i farbowaniu i tym wszystkim, więc na potrzeby opowiadania, gdzie autorka użyła określenia "strawberry blond", musiałam schować dumę i to przetłumaczyć. Nie zrozum mnie źle, taki kolor istnieje, bo kiedyś moje koleżanki mnie za to ochrzaniły, ale no... Truskawkowy blond to jaki ciemniejszy blond z rudym akcentem albo bardzo jasny rudy. Także tego ten.
      Co do literówek, tak jak pisałam wyżej, niezabetowany. Jak tylko Loca przejrzy tekst i mi go odeśle to wrzucę na stronę sprawdzony, ale chciałam tym razem dotrzymać terminu.
      Do zobaczenia,
      E.

      PS Zaraz wrzucę do rozdziału notkę odautorską

      Usuń
    2. W porządku, zawsze fajnie uczyć się czegoś nowego :D

      Usuń
    3. Dla mnie nadal to jasny rudy, nigdy się nie nauczę :D

      Usuń
  2. Po ciężkim tygodniu, wyczerpujących sprawach i kłótniach, pojawia się coś miłego ! Cześć Expecto, miło Cię znowu widzieć! Ja już śmiało mogę powiedzieć, że mnie to opowiadanie kupiło od samego wstępu, od samego przeczytania o czym ono będzie i to zachwycenie trwa nadal ! Bardzo mi się podoba gdy historię są kompletnie inne i takie świeże, jeszcze nie pochwycone w sidła nudy! Oby było takich więcej !
    Ściskam i życzę tego co potrzebne!
    Endory

    strzepy-swiata.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Ciebie również! Bardzo się cieszę, że się podoba. Paradoksalnie to ta historia ma już ponad dwa lata, a short-circuit-soulmate pisała ją od 2012 roku, więc super, że zachowała swoją świeżość fabularną do dziś.
      Buziaki,
      E.

      Usuń
  3. Nie podoba mi się koncepcja Zabiniego. Czuję, że te jego układy z Puchonem nie wyjdą jej na dobre i będą z tego tylko problemy. Szkoda mi jej. Malfoyowi należy się porządna nauczka i mam nadzieję, że w końcu ją dostanie.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W drugiej części będzie więcej nocnego spacerku Hermiony i Draco, więc dowiecie się jak to się wszystko potoczy. Do zobaczenia za tydzień, może dwa.
      E.

      Usuń
  4. Cześć! Przepraszam za spóźnienie! Zresztą jak zwykle xD
    Co do niezbetowanego rozdziału, to nie jest źle. Zauważyłam kilka błędów, ale one ie gryzą aż tak w oczy i da się spokojnie przeczytać. No może mnie trochę gryzą, ale ja jestem trochę przewrażliwiona na tym punkcie, chociaż sama jak coś piszę, to robię dużo błędów xD
    Dobra, koniec. Teraz wypowiem się trochę o rozdziale :) Nie wiem zbytnio co pisać, bo akcja na razie nie przybrała dużego tempa. W każdym razie lubię te opowiadanie, choć żadnej postaci nie obdarzyłam jeszcze ani odrobiną sympatii. Jednak ja to ja, więc mną się nie przejmuj. Jestem dosyć nieufna ;p
    Ciekawi mnie czy Draco jest psychopatą, czy może nie umie się odnaleźć.
    Co Blaise zrobi, gdy się dowie, że np. Draco coś czuje do Hermiony? Jak to się potoczy? Szczerze to nie mam pojęcia.
    To chyba tyle ode mnie :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
    Ps. Czy pytałaś się już, albo ty już wspominałaś ile to ff ma rozdziałów? Bardzo mnie to ciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, jest 30 rozdziałów ;p Sorki za te pytania, ale jestem nierozgarnięta xD

      Usuń
    2. Ja też przepraszam za spóźnienie. Właśnie opublikowałam 2.2. Niestety moja beta nadal na urlopie, bo zepsuty komputer i nie da rady sprawdzać mi tekstów.

      Usuń
    3. I tak, rozdziałów jest 30, czyli u mnie będzie ich 60.
      Całusy,
      E.

      Usuń

Layout by Alessa